
No właśnie. Gdyby nie on, pewnie nie dowiedział bym się o odbywających się w Gdańsku obchodach 20 lecia Straży Granicznej. Obchody obchodami, ale już od chyba miesiąca, z częstotliwością co kilka dni, nad moim miejscem pracy nieźle hałasował śmigłowiec. Rzecz zdarza się co prawda od czasu do czasu, ale tym razem było inaczej. Latał wyjątkowo nisko i zdecydowanie zbyt często. Krótko mówiąc - był upierdliwy. Nie mogłem więc mu odpuścić i na jakieś 15 minut odwiedziłem wspomniane obchody. Z perspektywy pilota to chyba całkiem trudne zmieścić się w wąskim gardle nad Motławą i dodatkowo podjąć z wody zrzuconych tam wcześniej twardzieli. Szacun! ;o)
A ja mam kolegę w Straży Granicznej!
OdpowiedzUsuńZnajomości robisz widzę, ale to dobrze. Jak mi się w końcu kiedyś uda tam do Was zawitać to może przynajmniej ktoś na ulicy zapytany o Was podpowie mi jak trafić, gdybym się zgubił ;).
OdpowiedzUsuńTrafisz, trafisz na pewno. Na rogatki wyjdę po Ciebie:-)
OdpowiedzUsuń