niedziela, 3 października 2010

mewa śmieszka (Chroicocephalus ridibundus syn. Larus ridibundus)

      Powinienem chyba przyjąć to za normę, że zdjęcia, które najbardziej mi się podobają, udaje się zrobić w najmniej oczekiwanym miejscu i o najmniej oczekiwanym czasie. Wybrałem się do Parku Oliwskiego, żeby sfotografować jesień, a skończyło się (jak ostatnio zaskakująco często) na fotografowaniu ptaków.
       Mewa jaka jest, każdy widzi. Do parku jeszcze się pewnie w tym roku wybiorę, jak zdąży nabrać więcej kolorów. Póki co mam wrażenie, że natura szaleje. Drzewa na czubkach są już prawie bez liści, a te u dołu nie zdążyły jeszcze pożółknąć. Tymczasem liczę się coraz bardziej z tym, że może jeszcze w tym miesiącu trzeba będzie założyć zimówki ;).

3 komentarze:

  1. Krzychu, od jakiegoś czasu śledzę Twojego bloga i naprawdę z przyjemnością do niego zaglądam. A mewa jest po prostu debest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, fenks! Miło przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń